Pokazywanie postów oznaczonych etykietą bliskość matki z dzieckiem. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą bliskość matki z dzieckiem. Pokaż wszystkie posty

piątek, 19 kwietnia 2019

Rodzicielstwo bliskości



     Ostatnimi czasy w Internecie bardzo popularne jest pojęcie „Rodzicielstwo bliskości”.

     Rodzicielstwo bliskości głównie polega na tym, żeby dziecko było jak najbliżej mamy. Mama powinna poświęcić możliwie najwięcej czasu swojemu nowo narodzonemu dziecku. Zbudować więź. Dziecko przez dziewięć miesięcy spoczywało w jej brzuchu. Było to dla niego przyjazne i bezpieczne środowisko. Noworodek przychodzący na świat czuje się zagrożony. Rodzi się w obcym, nie znanym świecie, a jedyne ukojenie przynoszą mu ręce mamy, jej zapach i dotyk. Dlatego tak ważnym aspektem w pierwszych dniach jego życia jest bliskość matki.

     Najpiękniejszym wspomnieniem mojego życia jest dzień, w którym urodził się mój syn. Pierwsze nasze spotkanie, dotyk na zawsze zostanie w mej pamięci. Już na samym początku mojej przygody z macierzyństwem nastawiałam się na rodzicielstwo bliskości.

    Pamiętam jak dziś dzień wyjścia ze szpitala i przyjazd do domu z moim synkiem. Przyjechał po nas mój mąż. Wpadł przerażony na salę szpitalną z torbą ciuchów dla małego i fotelikiem. Z lekkim przerażeniem ubraliśmy pierwszy raz Jasia i nerwowo „spakowaliśmy” go do fotelika. Całą drogę do domu jechaliśmy bardzo powoli, żeby tylko nie najechać w żadną dziurę, żeby czasem Jasiu się nie obudził. W domu nie mogliśmy się na niego napatrzeć, taki był śliczny, maleńki.

     Od razu wiedziałam, że chce i będę karmić piersią. Więź, jaka wytwarzała się przy każdym karmieniu między nami była ogromna. Nie potrafię nawet opisać tego słowami. Potrzebowałam go i On potrzebował mnie. Mówi się, że mózg matki formowany jest przez hormony w taki sposób, aby matka czerpała przyjemność z obcowania z noworodkiem. Czy faktycznie uczucie i relacja, jaka buduje się między matką a dzieckiem to tylko hormony? A może to po prostu miłość, która jest bezwarunkowa?

     Dzień za dniem poznawaliśmy się coraz bardziej. Z czasem unormował się nasz plan dnia. Dzieci uwielbiają rutynę. Każdy dzień stawał się coraz łatwiejszy. Oczywiście... do czasu, kiedy nie przyszedł pierwszy skok rozwojowy.

     W jedynej chwili cały system, który zbudowałam z synkiem runął w gruzach. Zaczął nam się co pół godziny wybudzać w nocy. Zdarzały się noce i takie, które były całkowicie nieprzespane. Zmęczona po nieprzespanych nocach miałam swój pierwszy kryzys. Właśnie wtedy przypomniałam sobie o „Rodzicielstwie bliskości”.




     Bardzo zależało mi z mężem, żeby Jasiu był noszony w chuście. Słyszeliśmy jak do tej pory same pozytywne opinie na ten temat. Dziecko w chuście cały czas jest przy rodzicu. Czuję jego dotyk, słyszy bicie serca. Przy okazji mama bądź tata ma wolne ręce, i jest w stanie cokolwiek zrobić w domu.

     Niestety bardzo szybko okazało się, że Jasiu ma wzmożone napięcie mięśniowe, a przy tym asymetrię prawostronną. W takim przypadku używanie chusty jest zabronione. Czekały nas długie miesiące ciężkiej rehabilitacji. W całych naszych działaniach bardzo pomocny okazał się dla nas masaż shantala. Mały po prostu to uwielbiał. Zawsze masowałam go wieczorem po kąpieli. Jasiu, zawsze bardzo się przy tym rozluźniał i o wiele lepiej przesyłał noce.

     Wiem, że może i nie powinnam, ale spałam z Jasiem w łóżku. Karmiłam piersią i o wiele łatwiej było mi go przystawiać, gdy leżał koło mnie. Dodatkowo mały był cały czas obok, czuł mój oddech. Tak naprawdę dopiero od niedawna zaczęliśmy odkładać go do łóżeczka. Spowodowane było to raczej tym, że po prostu przestałam karmić piersią i łatwiej mi jest go odkładać do łóżeczka.


      Zdarzają się oczywiście i takie momenty, kiedy Jasiu musi pobyć sam ze sobą. Jak już wspomniałam wcześniej, mąż pracuje w delegacji. Większość czasu jestem z małym sama w domu, nawet jeśli starałabym się z całych sił to i tak muszę go czasami odłożyć do łóżeczka czy matę, żeby chociażby posprzątać mieszkanie, ugotować obiad. Myślę, że w tej całej teorii bliskości trzeba znaleźć równowagę jak we wszystkim, nie dajmy się przecież zwariować.

     Jak Ty podchodzisz do rodzicielstwa bliskości? Czy uważasz, że jest Ona niezbędna w pierwszych miesiąc życia dziecka? Czy raczej jest zbędną teorią tzw. na topie? Czekam na Twoje opinie i pamiętaj zawsze chętnie wymienię się z Tobą doświadczeniami.

Pozdrawiam.
Matka